Dlaczego nie lubimy cieczki

Cieczka, inaczej określana rują, to po prostu aktywna faza cyklu rozrodczego u suk niekastrowanych. Czas jej występowania to jednocześnie gorący okres w domu, nie tylko ze względu na plamienia na dywanach, kanapach, ale przede wszystkim na trudności w normalnym funkcjonowaniu podczas spacerów. Psy potrafią wyczuć cieczkę z bardzo dużej odległości i uprzykrzą w ten sposób każdy spacer opiekunowi, jak również suczce, która często osaczona samą obecnością i bliskością nagabujących ją samców ma problem z załatwieniem swoich potrzeb fizjologicznych. 


Cieczka zazwyczaj pojawia się co 6-7 miesięcy, jednak u większych ras jak np. tosa inu okres ten może wydłużyć się nawet do roku. W trakcie cieczki u suki dochodzi do różnych przemian hormonalnych, co powoduje zmiany w jej normalnym funkcjonowaniu, zmiany zachowania, pojawienie się różnych gorszych nastrojów, większa przytulaśność i wiele innych zachowań towarzyszących temu trudnemu okresowi również dla samej suki.


I tak jak cieczka są ciężkim okresem dla opiekuna, to dla nas w hoteliku jest bardzo trudnym, myślę, że nawet wielokrotnie trudniejszym. Hotel ma charakter bezkojcowy, co oznacza, że wszystkie psy biegają luzem, pod jednym dachem, mamy bardzo mocno ograniczone możliwości odizolowania suki, jak już się cieczka przydarzy.  Dlatego oczywiście nie przyjmujemy świadomie suk w tym okresie, ale jednak…..niestety zdarza się sytuacja, że cieczka pojawi się nawet szybciej o miesiąc albo po prostu pierwsza cieczka, która zazwyczaj jest niemożliwa do przewidzenia. 


Nie zdarzyło nam się w tej sytuacji nigdy zadzwonić do opiekuna z prośbą o zabranie suczki, gdyż mamy jednak świadomość, że wszyscy potrzebują odpocząć i są czasami sytuacje trudne do przewidzenia, powodują, że jednak stwierdzamy – damy radę. 


Co oznacza "damy radę"?


Na samym początku oczywiście musimy bardzo mocno pilnować, chodzić krok w krok, a kiedy po prostu idziemy gotować obiad, wziąć prysznic czy karmić psy – tracimy całkowitą kontrolę nad suczką z cieczką, wówczas nie ma możliwości innej jak odeseparowanie albo do biura, gdzie cierpliwie dziewczyna poczeka aż skończymy działanie, albo odizolowanie w domu, w pokoju z bramką. Niestety również w nocy musimy którąś z tych opcji wybrać, ponieważ śpiąc nie mamy pełnej kontroli, a amantów jest wielu chętnych. Niestety na wybiegu taka dziewczyna może biegać sobie jedynie w towarzystwie innych suczek, co też w znaczny sposób ogranicza jej możliwości zabawy. A dodatkowo nigdy nie wiemy, jaki będzie miała nastrój, czy czasem się po kobiecemu nie wkurzy na towarzyszki zabawy, co również się zdarza.


Przetrwanie dnia wbrew pozorom jest proste. I tak jesteśmy na miejscu, i tak mamy pełna kontrolę nad sytuacją, natomiast noce są dla nas wyzwaniem. Nie ze względu na zagrożenie niepożądanej ciąży, ale dlatego, że samce czują dziewczynę, która jest zaraz obok, są nerwowi (właściwie ten objaw jest obecny całą dobę), pojawiają się powarkiwania, demonstracje siły, nie pozwalanie położenia się przy drzwiach, za którymi jest owa panna i wiele wiele innych, niekoniecznie pożądanych zachowań stadnych. A jak nie można siłą to trzeba inaczej. A jak? No to pokażemy kto silniejszy – poobsikujemy ściany, podłogi i zrobimy festiwal męskiego testosteronu. Dlatego czasami w nocy jak widzimy to biegamy z naszym przyjacielem mopem, a najczęściej rano….wstajemy, wychodzimy z psami na dwór a zaraz potem zaczyna się porządkowanie domu, po to, aby ponownie stał się domem – zmywanie ścian i podłogi – czasami nawet zajmuje to dwie godziny. I tak co noc, póki panna z cieczką nie zakończy wakacjowania u nas. Jednym z chyba najgorszych zdań jakie musiałam ostatnio powiedzieć po nocy do męża jak wstawaliśmy z łóżka – uważaj bo się pośliźniesz…..


Więc dlaczego nie lubimy cieczki?


Bo przez psy przemawiają hormony.


Częściej towarzyszą zachowania agresywne.


Sprzątanie jest czasami nie do ogarnięcia, mamy wrażenie, że całe dnie to tańce z mopem czy wywijańce z papierowym ręcznikiem i płynem do dezynfekcji.